Pepco

Polecam

Pepco jak CCC: Cena Czyni Cuda

Krzycząca Pani albo kierowniczka albo zastępca. Chciała mi dać kosz na śmieci na ladę żebym poszukała sobie paragonu, którego syn nie zabrał kupując sobie zabawkę (to nie było 5 zł tylko 80 zł) a sprzedawczyni nie przypomniała o nim żeby sobie zabrał. Sytuacja z dnia 28.02.2024. Pani o której mowa wyżej próbowała mi również wmówić że stałam z synem i kupowałam zabawkę, kiedy ja w tym czasie byłam w zupełnie innym miejscu na sklepie nie widząc nawet dziecka. Porażka… rozumiem jakieś zasady sklepu ale takie rzeczy do klienta ? Kpina…

Jestem częstą klientką tego sklepu od jego otwarcia. To tutaj kupiłam swojemu dziecku pierwszą zabawkę i pierwsze ubranko. Dziś, tj. 08.04.2024 r. pierwszy raz spotkała mnie w nim bardzo niemiła sytuacja ze strony obsługi. Przyjechałam z malutkim nie chodzącym jeszcze dzieckiem na zakupy. Umieściłam dziecko w koszyku na zakupy, poniewaz nie dałabym rady pchać jednocześnie wózka dziecięcego i koszyka. Do tej pory nigdy w żadnym sklepie, nawet w tych z ochroną na wejściu, jak np. Primark i HM nikt nie robił nam problemów w takiej sytuacji. Również w tym konkretnym Pepco byliśmy już wielokrotnie na zakupach w taki sposób. Dziś zaplanowałam zakupy tak, żeby zdążyć jeszcze przed zamknięciem Pepco wstąpić po wcześniej upatrzone ubranko. Ubranko wisiało na wieszaku tuż przy wejściu, zaraz obok kasy. Weszliśmy do sklepu 8 minut przed zamknięciem. Wewnątrz nie było klientów, a brama była już opuszczona do 1/3. Panie z obsługi siedziały na meblach przy kasie i rozmawiały ze sobą. Zaraz po przekroczeniu wejścia jedna z Pań zaczęła na nas krzyczeć w bardzo agresywny sposob, że mamy wyjść z wózkiem ze sklepu. Probowałam Pani wytłumaczyć, że chciałam tylko zakupić konkretną rzecz, która jest zaraz obok. Kazała mi zostawić wózek z zakupami przed sklepem a dziecko wziąść na ręce. Gdy zapytalam o powód tak agresywnego nastawienia zaczęła krzyczeć, że wezwie ochronę. Wychodząc ze sklepu wyciągnęłam z kieszeni telefon. Pani wydawało się, że zrobiłam jej zdjęcie. Zaczęła nas gonić przez cały korytarz i krzyczeć na cały głos, że mam się zatrzymać i wykasować zdjęcie. Gdy próbowałam jej wytłumaczyć, pokazując swój telefon, że jest zepsuty, ekran jest widocznie potłuczony i nie da się tym telefonem zrobić zdjęcia wyciągnęła swój telefon i zaczęła krzyczeć, że mamy tu czekać bo ona wzywa policję. Przechodzący obok ludzie patrzyli na nas z politowaniem. Dziecko było przerażone krzykami, rozpłakało się i zrobiło kupke ze strachu. Szanuję pracowników sklepów, którzy pilnują aby klienci stosowali się zasad w celu dbania o towar i zapewnienia pozostałym klientom komfortu zakupów. Natomiast tutaj obsługa była wyraźnie agresywna i goniąc nas już po wyjściu ze sklepu przekroczyła swoje uprawnienia.

Pani ,lider zmiany’ ciężko odpowiedzieć na dzień dobry, broń Boże zapytać się czy jest coś na stanie na sklepie… odpowiedź z łaską, brak chęci pomocy klientowi, później spojrzenia z boku